Człowiek zwany Ickiem Człowiek zwany Ickiem
46
BLOG

Antyhazardowy Bękart i tak wyląduje w koszu

Człowiek zwany Ickiem Człowiek zwany Ickiem Polityka Obserwuj notkę 7

Mając do wyboru ubóstwo, alkoholizm, przemoc w rodzinie i kilka nie mniej poważnych problemów, rząd i parlament jednogłośnie, od lewicy po prawicę, wypowiada wojnę hazardowi. To właśnie on, w odczuciu polskich elit, stanowi problem i to właśnie z nim w pierwszej kolejności należy się rozprawić. 

 

Buńczuczne zapowiedzi premiera na konferencji prasowej były oczywiście wynikiem przemyślanego PRu, nie zaś skrywanej od dawna chęci uporządkowania tej sfery życia społecznego. Jeszcze dwa miesiące temu rządowe prace zmierzały w zupełnie przeciwnym kierunku, gdzie poszczególni ministrowie w gruncie rzeczy nie spierali się o to, jak zdelegalizować hazard, lecz jak go zalegalizować z korzyścią dla swoich przyjaciół. Zalegalizować oczywiście w przenośni, bo tego typu działalność już od dłuższego czasu była, jest i zapewne będzie legalna na terenie naszego kraju.

 

Hazard jako najpoważniejszy problem społeczny dziwi, bo dotychczas wydawało mi się, że znacznie większym utrapieniem dla społeczeństwa jest bicie dzieci, niedożywienie, patologie pomnażające się w zastraszającym tempie. Generalnie rzecz ujmując, wszystkie te zmory, z którymi politycy nic nigdy nie robią. Nie słyszałem jeszcze o przypadku, żeby ojciec rodziny pobił syna czy córkę czy żonę po przegranej w kasynie, za to praktycznie codziennie słyszy się o pijanych ludziach znęcających się nad innymi. Nie widziałem też hazardzisty napadającego na niewinnych ludzi, podczas gdy bandy wyrostków naszprycowane alkoholem i narkotykami stanowią w niektórych dzielnicach miast prawdziwe utrapienie. Dziwi mnie tym bardziej podejście wielu publicystów i blogerów na salonie, którzy przyklasnęli tej absurdalnie głupiej decyzji polityków. Polityków, którzy przypomnijmy, nie potrafią znowelizować ustawy o meldunku, bo „wymagałoby to nowelizacji ponad 150 ustaw”. Jednocześnie zaś dochodzi do takich sytuacji, kiedy minister finansów rozporządzeniem potrafi zmienić stawkę podatku VAT na importowane samochody w przeciągu trzech dni, zaś sądy administracyjne uznają takie działanie usprawiedliwione interesem państwa. Dochodzimy więc do absurdalnego pytania – co właściwie jest tym interesem?

 

Można przyjąć, że interesem państwa nie jest walka z prawdziwymi patologiami. Podczas gdy tysiące ludzi dokładają się do ubezpieczeń społecznych „biednych i pokrzywdzonych” rolników, łączną kwotą przeszło 18 mld złotych rocznie, nie stać naszego państwa na zapewnienie wyżywienia ogromnej rzeszy dzieci w szkołach. Fakt, rolnicy, zwłaszcza tacy którzy w ogóle nie prowadzą gospodarstwa rolnego, są znacznie ważniejsi niż dzieci. Wychodząc z takiego założenia, dochodzimy do wniosków, że hazard być może faktycznie stanowi znacznie poważniejszy problem. Wszak ustawodawca przyjmuje za punkt wyjścia aksjologię, w której małe problemy są dużymi, a te prawdziwe problemy praktycznie nie istnieją bądź są marginalizowane. Nie można oczywiście twierdzić, że nasza władza nie robi kompletnie nic – orliki były przejawem pragmatycznego myślenia o kwestiach społecznych, ale na tym rząd poprzestał.

 

Jedno mnie jednak cieszy niezmiernie – absurdalnie idiotyczna nowelizacja prawa o grach i zakładach wzajemnych najprawdopodobniej nie wejdzie w życie. Przynajmniej z kilku powodów: 1/ będzie niezgodna z konstytucją (w zakresie art. 20 – wolności działalności gospodarczej – w zw. z art. 22 – ograniczenia tejże wolności tylko ze względu na ważny interes społeczny. Konia z rzędem temu, kto wykaże mi, jaki jest ten ważny interes społeczny przemawiający za delegalizacją hazardu. Jeśli ktoś stwierdzi, że jest to chęć uniknięcia szerzenia nałogu wśród społeczeństwa, tedy ja będę postulował całkowitą delegalizację przemysłu spirytusowego, to wydaje się być problemem znacznie poważniejszym). 2/prace nad ustawą utkną w Sejmie przynajmniej na rok. Nie ma możliwości, co podkreśla wielu blogerów, uchwalenia tej ustawy wraz ze zmianami podatkowymi, które będą mogły być uwzględnione w 2010 roku, w związku z czym ustawa traci właściwie sens. 3/ będzie niezgodna z prawem wspólnotowym i nie uzyska akceptacji komisji europejskiej – zakaz prowadzenia internetowych kasyn, czy jak to parlamentarzyści wolą nazywać „platform hazardowych” będzie niezgodne z art. 43 Traktatu ustanawiającego Wspólnotę Europejską a konkretnie z zasadą swobody przedsiębiorczości. 

 

Myślę, że powodów dla których ta nowelizacja nie ma szans jest znacznie więcej i mam nadzieję, że tak jak wiele innych parlamentarnych pomysłów i ten nie wejdzie w życie. I może w końcu Sejm zajmie się czymś znacznie poważniejszym. Na przykład likwidacją obowiązku meldunkowego.

Teksty, które warto przeczytać: . . . http://coryllus.salon24.pl/138156,przyjaciel-esesmana-landaua

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka